czwartek, 8 września 2011

Niebezpieczeństwo czyha wśród morskich fal...

Wydawnictwo: Dolnośląskie
Ilość stron: 359
Data wydania: 2011-05-04
Cena: 32,00 zł
Opis wydawcy: Pierwsza część mrocznej romantycznej serii o syrenach.

Dla Vanessy i Justine Sands miały to być zwyczajne wakacje w miasteczku Winter Harbor, w gronie starych przyjaciół. Jednak kiedy Justine, po wielkiej rodzinnej kłótni, wybiera się nad urwisko, by poskakać do wody, a nazajutrz fale wyrzucają jej ciało na brzeg, Vanessa nie ma wątpliwości, że to coś więcej niż nieszczęśliwy wypadek. Nagle całe nadbrzeżne miasteczko wpada w popłoch, kiedy rozgrywa się seria ponurych związanych z wodą zdarzeń – fale wyrzucają na brzeg ciała mężczyzn z twarzami zastygłymi w szerokim uśmiechu… Czy to, co odkryje Vanessa, może oznaczać koniec jej wakacyjnej miłości, a nawet życia, takiego, jakie znała dotychczas?



To miały być kolejne zwyczajne wakacje spędzone w ich nadmorskim domku letniskowym...
Ci sami przyjaciele, te same miejsca do odwiedzenia...
Nic... zupełnie nic, nie zapowiadało tragedii jaka miała się wydarzyć w życiu sióstr Sands.

Vanessa nie potrafi pogodzić się z niespodziewaną śmiercią siostry. W myślach wciąż powraca do rodzinnej kłótni, podczas której widziała ją ostatni raz.

„[Justine] Odwróciła głowę, tak żeby mama i tato nie widzieli jej twarzy, i wyszeptała, jedno słowo, na tyle głośno, bym mogła usłyszeć.
- Bu.
Do oczu napłynęły mi gorące łzy. Oszołomiona patrzyłam, jak przemierza taras i wchodzi do domu, pozwalając, by drzwi z siatką przeciw owadom trzasnęły za nią.
(…) Bu. Nie powiedziała „Wielkie dzięki, siostrzyczko” czy „Tym razem naprawdę przeholowałaś”, ani nawet „Od tej pory radź sobie sama” - przy czym każdy z tych tekstów pewnie wycisnąłby mi łzy z oczu – jednak nie spowodowałby nieprzyjemnego dreszczu, jaki wywołało to jedno słowo.
Wtedy jeszcze nie mogłam o tym wiedzieć, ale właśnie to słowo było ostatnim, jakie miałam usłyszeć z ust Justine.”*

Pogrążona w żalu próbuje na własną rękę dowiedzieć się, co wydarzyło się tamtej nocy na urwisku Chione... A jedyna osoba, która może jej cokolwiek wyjaśnić zniknęła...
Zaczyna się wyścig z czasem i istotami, które za wszelką cenę będą chronić tajemniczej śmierci Justine.
Vanessa z każdą swoją decyzją zbliża się do przerażających odpowiedzi i zjawisk, o których myślała iż żyją tylko w ludzkiej wyobraźni.

Niebezpieczeństwo jest na wyciągnięcie ręki, zbliża się niezauważone. Może być każdym... Nie wszyscy są tym, za kogo się podają...

Czy jesteście gotowi sięgnąć po książkę, która pochłonie was bez reszty?

Taka właśnie jest powieść Trici Rayburn, nie można się od niej oderwać!


Po przeczytaniu wielu pozytywnych recenzji „Syreny”, nie mogłam przejść obok niej obojętnie. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej autorce, a o książce dowiedziałam się przez przypadek. Nie żałuję spędzonego przeze mnie czasu z bohaterami tej powieści. Jestem zachwycona książką. Uwielbiam, gdy coś się dzieje, mroczne tajemnice, istoty nie z tego świata, zagadki i strach z romansem w tle. Świat wykreowany przez panią Rayburn właśnie taki jest. Stworzyła syreny jakich do tej pory nie znałam, wyszła poza utarty schemat, dzięki czemu książka jest wyjątkowa i wybija się na tle innych o tej tematyce.
Nigdy nie interesowały mnie syreny, kojarzyły mi się zawsze ze słodką syrenką w opałach. Mojego nastawienia do tych istot nie zmieniła również książka „Bogini oceanu”, nadal brakowało mi „ tego czegoś” w tych opowieściach...
Wyobraźcie sobie moje zdziwienie i zachwyt, gdy podczas czytania „Syreny” okazało się, że to nie jest kolejna historia o pięknych naiwnych dziewczynach szukających schronienia w ramionach przystojnego młodzieńca... o nie... to opowieść, która sprawi, że zadrżymy, a słowo syrena na zawsze zmieni swoje wyobrażenie. Historia Vanessy nie jest kolejnym romansem paranormalnym, to raczej kryminał z domieszką młodzieńczej miłości, która cały czas jest zagrożona.



Nie chcę zdradzać za dużo z fabuły, bo już dość narozrabiało wydawnictwo umieszczając taki a nie inny opis książki. A ja nieszczęsna już tak mam, że zawsze w księgarni czytam opisy wydawcy. Przyjemność czytania „Syreny” byłaby o wiele większa, gdybym nie znała wcześniej pewnych faktów. A tak, cóż... książka nadal jest fantastyczna, jednak nie ma to jak samemu odkrywać pewne rzeczy podczas czytania.

Pokochałam głównych bohaterów. Vanessa jak na osobę mającą pełno lęków, naprawdę potrafi zebrać się na odwagę, gdy wymaga tego sytuacja (nie wiem czy ja bym tak potrafiła). Młoda i zdeterminowana by odkryć prawdę, potrafi walczyć o swoje. Dokonuje wielu wyborów, lepszych i gorszych, jak każdy człowiek. Jej życie nie należy do najłatwiejszych, ciągle się komplikuje, ale nie załamuje się tylko walczy dalej. Podobało mi się, że autorka za główną bohaterkę nie wybrała jakiejś przesłodzonej panienki z bogatego domu, której największy życiowy problem to złamany paznokieć ( tego bym nie zniosła).
Polubiłam również Simona. Jest miłą odskocznią od tych wszystkich super przystojnych, muskularnych, z długimi gęstymi rzęsami i bujną czupryną (zawsze zastanawiam się, czy pod tymi włosami jest jeszcze miejsce na mózg) bohaterów, których teraz pełno w książkach ( nie, nic do nich nie mam, ale ile można). Tak, Simon jest mózgowcem, nosi okulary i pewnie w przyszłości zostanie meteorologiem. Niby taki zwyczajny, niewyróżniający się niczym szczególnym chłopak, ale jaki kochany:). Bardzo wspiera Vanessę, w tak trudnych dla niej chwilach.

„-Kiedy się kocha tak bardzo – powiedział, obejmując mnie w pasie i delikatnie przyciągając do siebie – zrobi się wszystko, żeby zapewnić tej osobie bezpieczeństwo. Zrobi się wszystko, żeby zadbać o to, by była szczęśliwa.”*

Z całego serca dopinguję Vanessie i Simonowi. Mam nadzieję, że autorka w kolejnych tomach nie zniszczy rodzącego się między nimi uczucia.

Książkę przeczytałam w jeden wieczór, jest naprawdę wciągająca, trzyma nas w napięciu do ostatniej chwili. Jeśli szukacie czegoś więcej, niż lekkiej historii miłosnej, to sięgnijcie po "Syrenę". Nie zawiedziecie się.

„Postawiłam już stopę na pierwszym stopniu schodów, gdy nagle dom pogrążył się w ciszy. Zastygłam w bezruchu i wstrzymałam oddech. Nic. Żadnej ostrej muzyki. Żadnych krzyków dobiegających z końca korytarza. Nie było słychać nawet deszczu dudniącego o dach.
- Vanessa?
Spojrzałam w lustro wiszące na ścianie tuż przed moimi oczami, teraz szeroko otwartymi. Twarz mi pobladła. Głos nie należał do Paige ani do Zary. A za mną nie było nikogo. Korytarz był pusty.
- Oszalałaś – odezwałam się do swojego odbicia w lustrze, zanim ruszyłam w dół po schodach. - I to na dobre.
- Vanessa? - Głos rozległ się znowu.
Zamarłam, ogłuszona łomotaniem własnego serca.
- To ty...?
Głos dobiegał z drugiego końca korytarza, daleko od pokoju Zary. Wpatrywałam się w podłogę na piętrze, nakazując stopom, by się ruszyły...”*


Gorąco polecam wam książkę Trici Rayburn, dla fanów syren to lektura obowiązkowa. Powinna spodobać się każdemu. Dlaczego? Jest nie tylko romantyczna, ale również tajemnicza i pełna grozy.

Ocena: 6-/6


Czekam na tom drugi:) Mam nadzieję, że będzie tak dobry jak pierwszy (nie obraziłabym się, gdyby był jeszcze lepszy;))

A na osłodę amerykańska okładka drugiego tomu i zwiastun „Syreny” :)




* "Syrena" Tricia Rayburn

12 komentarzy:

  1. Kolejna pozytywna recenzja! Koniecznie muszę przeczytać:) Nawet ten minusik przy szóstce mnie nie zniechęci.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dużo dobrego czytałam o tej książce i tutaj też widzę same zachwyty - no i przeczytana w jeden wieczór, fiu fiu! :) Ostatnio rzadko mi się zdarza coś tak szybko ogarnąć :D
    Zaczajam się na tę książkę już jakiś czas ale chyba jeszcze długo poczekam aż będzie w bibliotece... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ale to bardzo mi się podobała. Ma elementy naprawdę dobrego thrilleru :D Do tej cudnie napisana, tak, że chce się ją czytam ponownie XD
    Dla mnie całość mogłaby się zamknąć na jednym tomie, ale chętnie poznam dalsze losy bohaterów.
    PS.: Ostatnia scena z piciem "mętniej wody" - taka złowieszcza :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Przymierzam się do lektury, nawet od dość dawna - tylko czasu jakby brak.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam i bardzo mi sie podobała. MAsz rację, że spotkamy tam tajemnicę i nieobca będzie nam groza ;) Ja już nie mogę doczekać się kolejnej części :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Staram się nie czytać opisów z okładki do końca, bo często tak bywa, że jest napisane o jedno zdanie za dużo :) A książkę bardzo chętnie przeczytam, chociaż pierwszą mam w planach Boginię Oceanu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaczęłam czytać i czeka na mojej półce, ale musiałam przerwać na rzecz innych książek ale mam straszliwą ochotę do niej powrócić przez Twoją recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się czegoś aż tak dobrego... no cóż, okładka jak najbardziej zachęcająca - nic tylko czytać! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To dobrze, że Ci się podobało, bo powieść czeka już na półce :)

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie też czeka już na półce i chyba muszę zabrać się za nią szybciej niż planowałam :-) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. hm.. może kiedyś się skuszę, bo zapowiada się wyśmienicie.

    OdpowiedzUsuń
  12. A mnie Syrena wcale tak nie zachwyciła... Co prawda mam w planach drugi tom, ale kieruje mną zwykła ciekawość, bo historia w zasadzie mnie nie porwała.

    OdpowiedzUsuń