środa, 20 marca 2013

„Złamane przyrzeczenia są jak rozbite lustra..."

Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 290
Data wydania: listopad 2011 r.
Cena: 32.90zł
Opis wydawcy: 
„W zamkniętych na klucz i ukrytych w szafie szkatułkach przechowuję dwa naszyjniki. Są podarunkami od dwóch mężczyzn. Oba naszyjniki są piękne i cenne, nie noszę jednak żadnego z nich - jednego z powodu złamanej obietnicy, drugiego z powodu obietnicy dotrzymanej”. 


Tamtego roku Beth przestała wierzyć w szczęśliwy los. Jej życie rozsypało się jak domek z kart: musiała zmierzyć się ze zdradą i opuszczeniem. W chwili próby zawiódł ją najbliższy człowiek, łamiąc wszystkie obietnice, które do tej pory składał. 
Wtedy właśnie pojawił się Matthew - niespodziewanie, bez zaproszenia. Jak anioł, który łapie za rękę dokładnie w tej chwili, w której tracimy resztki nadziei. Wiedział, jak pomóc, co zrobić, by Beth znów zaczęła się uśmiechać, znał odpowiedzi na dręczące ją pytania. On też złożył obietnicę. Czy będzie w stanie jej dotrzymać? Kim naprawdę jest Matthew i skąd tyle wie na temat Beth i jej rodziny?


„Chcę, abyście czytając moją opowieść, pamiętali o jednej rzeczy. Że pomimo całego bólu - przeszłego, obecnego oraz tego, który jeszcze nadejdzie - postąpiłabym dokładnie tak samo. Oraz o tym, że czasu, który spędziłam z tym mężczyzną, nie oddałabym za nic - z wyjątkiem tego, za co, ostatecznie, go oddałam.”

               „Obiecaj mi” jest pierwszą powieścią Richarda Paula Evansa, którą miałam możliwość przeczytać. O twórczości tego pisarza słyszałam wiele pozytywnych opinii, dlatego gdy przez przypadek natknęłam się na jedną z jego powieści postanowiłam zaryzykować.
Większość książek z wątkiem romantycznym, które czytam jest osadzonych w XIX wieku lub są to młodzieżówki wszelkiej maści.
          „Obiecaj mi” miało być dla mnie odskocznią od moich upodobań czytelniczych. Ot, zwyczajny romans, wydarzenia na przełomie najbliższych lat i tajemnica do odkrycia. Szykowałam się na szybką, niezobowiązującą i przyjemną lekturę.
I właśnie to otrzymałam… 
To i tajemnicę, przez którą każdą kartę powieści przewracałam z prędkością światła, a słowa autora połykałam w zastraszającym tempie.
Jaka ja byłam ciekawa bohatera, który tak niespodziewanie pojawił się w życiu Beth - głównej bohaterki powieści. Do jakich niesamowitych rozwiązań mój wymęczony mózg dochodził poprzez zawiłą próbę dedukcji. 
        Dzięki tej powieści na nowo odkryłam radość z czytania. Przypomniałam sobie o tym podczas główkowania nad rozwiązaniem zagadki tajemniczego Matta, podczas śmiechu w najmniej oczekiwanych momentach i podczas smutnych chwil – których w tej powieści nie brakuje.
Opowieść o życiu Beth, przypomniała mi jak ważna jest dla nas rodzina i miłość (w różnych postaciach). Pozwoliła mi na chwilę zapomnieć o tym, co dzieje się dookoła mnie i przeniosła w zupełnie inny świat.
Jestem przekonana, że niebawem zapoznam się z pozostałymi powieściami autora. Mam nadzieję, że kolejne spotkania z jego bohaterami będą tak samo udane jak to.
Polecacie którąś z jego książek szczególnie?



-----
Ostatnio zasiadłam przed laptopem z postanowieniem napisania notki na blogu. Moja ręka zawisła nieruchomo nad klawiaturą i choć bardzo się starałam  w Wordzie nie pojawiało się żadne słowo. Od pewnego czasu taka scena była moim stałym punktem programu – chciałam, ale nie potrafiłam. Nie wiem co mnie dopadło? Nagle straciłam „talent” przelewania myśli na „papier”? A może to zwykłe lenistwo? Brak organizacji czasu? Zimowa depresja? Cokolwiek mnie złapało, nie puszcza od dłuższego czasu. Może nie jestem w najlepszej formie, ale myślę, że małymi kroczkami powrócę do pisania recenzji. Mam cichą nadzieję, że nadal o mnie pamiętacie;)
Pozdrawiam,
A.


wtorek, 19 marca 2013

Bitwa okładek #9: "Więzień labiryntu" James Dashner



To cotygodniowa akcja mająca na celu zapoznać Was z innymi wersjami okładek tej samej książki, które czytaliśmy, czytamy lub chcemy po nie sięgnąć.

Za każdym razem w porównaniu weźmie udział okładka wydania polskiego, niemieckiego, brytyjskiego i amerykańskiego.

Często przeglądając różne wydania książki zastanawiam się, która okładka najbardziej mi się podoba, czym przykuwa moją uwagę i która lepiej nawiązuje do fabuły, stąd zrodził się pomysł "Bitwy okładek".


W ubiegłym rankingu najbardziej spodobała wam się okładka niemiecka.


W tym tygodniu :


"Więzień labiryntu"  James Dashner

PL/GER/UK/USA


Uwielbiam czarny kolor, dlatego okładka brytyjska jest moim numerem 1. Rzuca się w oczy, jest prosta i jednocześnie nawiązuje do fabuły książki. Co do ukazania tak istotnego "labiryntu" bardziej podoba mi się wersja amerykańska niż polska. Moim zdaniem nasza rodzima okładka byłaby lepsza, gdyby grafik usunął oko umiejscowione nad tytułem. Niemiecka wersja trochę mnie nie przekonuje, choć ma potencjał, po prostu nie kojarzy mi się z książką dla młodzieży, a bardziej z jakąś biograficzną/ historyczną.




wtorek, 12 marca 2013

Bitwa okładek #8: "Brzydcy" Scott Westerfeld


To cotygodniowa akcja mająca na celu zapoznać Was z innymi wersjami okładek tej samej książki, które czytaliśmy, czytamy lub chcemy po nie sięgnąć.

Za każdym razem w porównaniu weźmie udział okładka wydania polskiego, niemieckiego, brytyjskiego i amerykańskiego.

Często przeglądając różne wydania książki zastanawiam się, która okładka najbardziej mi się podoba, czym przykuwa moją uwagę i która lepiej nawiązuje do fabuły, stąd zrodził się pomysł "Bitwy okładek".




W tym tygodniu :


"Brzydcy"  Scott Westerfeld

PL/GER/UK/USA


O historii Tally jeszcze długo po przeczytaniu książki nie potrafiłam zapomnieć. Jest to jedna z tych powieści, których fabuła zostaje z nami na zawsze. Teraz, gdy tak popularne stały się dystopie i antyutopie mam wrażenie, że "Brzydcy" mają szansę ponownie zainteresować sobą młodego czytelnika. Szkoda, że nasza polska okładka praktycznie nie nawiązuje do fabuły. Jedynym elementem jest złotawe nakrycie głowy postaci znajdującej się w centrum - myślę, że okładka może trochę zniechęcać czytelnika po jej sięgnięcie. Najbardziej spodobała mi się grafika brytyjska, ma w sobie dokładnie to "coś" co mnie przyciąga - jest ciekawa i wyróżnia się wśród innych oraz nawiązuje do fabuły. Amerykańska zachwyca swoją kolorystyką, jednak od pewnego czasu mam dość okładek ukazujących fragment twarzy lub samą twarz - za dużo jest ostatnio książek z tego typu grafiką na rynku wydawniczym.