
To cotygodniowa akcja mająca na celu zapoznać Was z innymi wersjami okładek tej samej książki, które czytaliśmy, czytamy lub chcemy po nie sięgnąć.
Za każdym razem w porównaniu weźmie udział okładka wydania polskiego, niemieckiego, brytyjskiego i amerykańskiego.
Często przeglądając różne wydania książki zastanawiam się, która okładka najbardziej mi się podoba, czym przykuwa moją uwagę i która lepiej nawiązuje do fabuły, stąd zrodził się pomysł "Bitwy okładek".
W ubiegłym rankingu najbardziej spodobała wam się okładka amerykańska i brytyjska.
W tym tygodniu :
"Coś do stracenia" Cora Carmack
PL/GER/ITA/USA(UK)
Zbliżająca się premiera
książki „Coś do ukrycia” zainspirowała mnie do stworzenia
bitwy dla tomu pierwszego. „Coś do stracenia”, to taki romans
dla starszych nastolatek (studia, poważniejsze związki i to „coś”).
Ale wróćmy do okładek. Przyznam, że szału nie robią, ot takie
trochę pójście na łatwiznę. Wstawimy chłopaka i dziewczynę w
sugestywnej pozie i „mamy to!”. Jaguar jakoś z tego wybrnął i
choć nadal nic więcej poza parą w trakcie pocałunku tu nie ma, to
chociaż, jest to całkiem ładne. Wydanie amerykańskie, jak dla
mnie, nadaje się do jakiejś książki pokroju
„50-twarzy-wiadomo-kogo” niż tej, ale cóż. Włoska
jest za to pełna romantyzmu, ale taka okładka pasuje do co drugiej
książki. Niemcy są gdzieś pomiędzy polską wersją a tą zza
oceanu, co pozwoliło im stworzyć grafikę nawiązującą do istoty
książki, a jednocześnie okładka nie jest przesiąknięta taką
„erotyczną sztucznością” jak ma to miejsce przy pozycji nr 4.
Zapraszam was do zabawy.
Swoje opinie możecie wyrażać w komentarzach.
Fakt, okładki szału nie robią, ale gdybym miała wybierać to postawiłabym na tę drugą. Ostatnia zdecydowanie najsłabsza i też skojarzyła mi się z Greyem :D
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy bardziej podoba mi się wersja włoska czy niemiecka. Nasza rodzima ma (wg mnie) zbyt wyraźny rys erotyczny, że o amerykańskiej nie wspomnę (dziewczyna kojarzy mi się z jakimś fragmentem zwiastuna "Nimfomanki").
OdpowiedzUsuńWprawdzie nie czytałam tej książki - nawet nie mam zamiaru - ale chyba najbardziej podoba mi się wersja....... niemiecka
No szału nie ma, majtki nie opadają. xD Jak miałabym stawiać, to na naszą polską. Przynajmniej nie wszystkie okładki New Adult wydawane w Polsce są takie bezbarne i jednolite, jak te wydawnictwa Amber, które już wybitnie nie przypadają mi do gustu. :(
OdpowiedzUsuńMasz rację, wydawnictwo Amber w ostatnim czasie wydaje okładkowe "gnioty";)
UsuńZdecydowanie polska :)
OdpowiedzUsuń