Ilość stron: 488
Data wydania: 03.10.2012
Cena: 39,99 zł
Opis wydawcy: Jest pierwszy dzień listopada, więc dzisiaj ktoś umrze.
Każdego roku na wyspie Thisby odbywa się Wyścig Skorpiona. Jeźdźcy na swoich rumakach, pięknych, lecz śmiertelnie niebezpiecznych koniach wodnych muszą zrobić wszystko, aby dotrzeć do mety. Stawka jest wysoka - życie albo śmierć.
On - dzięwiętnastoletni Sean Kendrick - zwyciężył w wyścigu już cztery razy. Tej jesieni będzie walczył nie tylko o przeżycie, lecz także o swoją przyszłość i ukochanego rumaka. Ona - Kate "Puck" Connolly - jest pierwszą kobietą, która odważyła się wystartować w wyścigu. Musi wygrać, aby ocalić swoją rodzinę i dom.
Zwycięzca może być tylko jeden.
"Jest pierwszy dzień listopada, więc ktoś dzisiaj umrze.
Niezliczone końskie kopyta wybijają na piasku coraz to
nowsze wzory.
To nie są zwykłe konie.
Niektóre toczą z pyska pianę, a ona przypomina morską kipiel
– ukrywa zęby, które później bezlitośnie rozszarpują ludzi.
Konie są piękne i śmiercionośne, w równym stopniu kochają
nas i nienawidzą."*
Pamiętam jak po raz pierwszy trzymałam w dłoniach „Drżenie”,
wtedy do przeczytania zachęciła mnie okładka i opis. W końcu coś innego i
„subtelnego” o wilkołakach – pomyślałam.
Do przeczytania „Wyścigu śmierci” wystarczyło zapisane na
okładce nazwisko autorki, bo to wystarczająca zachęta i rekomendacja.
Czytając opis powieści nie wiedziałam czego dokładnie mogę
się spodziewać. Wyścigi konne? Niebezpieczeństwo? Pojedynek? Byłam naprawdę
ciekawa, cóż takiego wymyśliła na ten temat autorka i obrała w słowa mieszczące
się na przeszło 400 stronach.
Pani Stiefvater kolejny raz utrzymała moje zainteresowanie
przy książce.
Szczerze?
Nie potrafiłam się od niej oderwać, tak… czytałam podczas
wykładów.
Gdy zbliża się listopad ze wzburzonego morza wprost na plaże
otaczające wyspę Thisby wynurzają się morskie wierzchowce. To konie inne niż te,
które udało wam się spotkać. Są szybkie, silne, łakną ludzkiej krwi… a kochają
tylko morze. Te nieposkromione zwierzęta od wieków próbowano schwytać i
udomowić, aby w końcu brać na nich udział w wyścigu Skorpiona.
To jedne z najniebezpieczniejszych zawodów jeździeckich.
Trasa po której galopują jeźdźcy jest tak blisko morza, iż każdy najmniejszy
szmer fal silnie przywołuje Each uisce do ich domu, a zapach człowieka wzbudza
w nich mordercze instynkty. To również wyścig, który zwycięzcy pomoże przeżyć
na tej pozbawionej perspektyw wysepce lub pozwoli uciec na kontynent.
Każdy z zawodników ma swój powód, aby brać udział w wyścigu:
pieniądze, sława, zakład, adrenalina…
Dla Kate Connolly, to jedyne wyjście, być albo nie być na
tej wyspie.
Dla Sean’a Kendrick’a to kolejna próba zwycięstwa oraz walka
o najważniejszą istotę w jego życiu.
Czytając „Wyścig śmierci” nie raz zastanawiałam się czy (a
jeśli tak), to dla CZEGO byłabym w stanie poświęcić własne życie? Wyścig
skorpiona, to nie zabawa, to galop ze śmiercią. Nieważne ile się ćwiczyło,
jakie scenariusze wyścigu się przeanalizowało, tam liczy się szczęście i
całkowite zaufanie swojemu wierzchowcowi.
W tej książce pełno jest miłości, oddania i zaufania.
To powieść, która nie jest kolejnym romansidłem, przy którym
się zastanawiam: „Jak to możliwe, że tak szybko się w sobie zakochali?”
„Wyścig śmierci” opowiada o różnych jej barwach, o tym jak
dokonane wybory mogą stworzyć nam możliwość bycia z kimś.
To powieść o przywiązaniu i oddaniu za wszelką cenę.
Polecam fanom twórczości Maggie Stiefvater, to kolejna
pozycja, którą warto mieć i przeczytać.
Miłośnikom istot z legend i baśni oraz wszystkim tym, którzy
chcą przeczytać o czymś nowym i poznać miejsca, o których się nie zapomina.
Ocena 6/6
* Fragment "Wyścig śmierci" - Maggie Stiefvater
Czyli widzę, że będę musiała rozejrzeć się za tą książką! :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie znam tej autorki, ale mam na półce 'Drżenie' i spoglądam na nie tęsknie, chcąc wreszcie poznać tę osławioną historię. Później na pewno zajrzę do 'Wyścigu Śmierci' - masz rację, że już sama okładka jest tak obłędnie piękna, że przyciąga i kusi.
OdpowiedzUsuńOj, widzę, że będę musiała przeczytać, strasznie mnie zainteresowałaś :)
OdpowiedzUsuńczuję, że to jest pozycja wprost idealna dla mnie, więc muszę ją tylko znaleźć i zabieram się za czytanie :)
OdpowiedzUsuńMuszę ją mieć! Jeśli okładka nie byłaby dla mnie wystarczającą zachętą, a była bo jest prześliczna, to Twoja recenzja zrobiła swoje i sprawiła, że książka jest na liście pozycji, które chcę dostać w swoje ręce jak najszybciej :D Zapowiada się niesamowita lektura :)
OdpowiedzUsuńOMG, jak możesz!!! Normalnie zaślinię się na śmierć, muszę zdobyć tę książkę, MUSZĘ @_@
OdpowiedzUsuńJestem miłośniczką wszelakiej baśni, więc myślę, że książka "Jest pierwszy dzień listopada, więc ktoś dzisiaj umrze..." przypadnie mi do gustu, tym bardziej, że ty tak pięknie zachęcasz.
OdpowiedzUsuńMam w planach, a z tego co widzę zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńRaczej się nie skuszę w najbliższym czasie, bo póki co odpoczywam od paranormali, ale nie wykluczone, że kiedyś nabiorę na nią ochotę :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak bardzo Ci zazdroszczę! Mam ochotę na tę książkę od chwili ukazania się jej w zapowiedziach :)
OdpowiedzUsuńPo lekturze "Drżenia" po prostu pokochałam tę autorkę i mam nadzieję, że ta książka szybko znajdzie się w moich łapkach. :)
OdpowiedzUsuńAkurat czytałam "Drżenie" i drugą część, chociaż nie zachwycałam się nad nimi tak bardzo. Możliwe, że ta seria będzie inna, ale jeszcze pomyślę nad tym czy warto:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mam w planie :D
OdpowiedzUsuń