Ilość stron: 368
Seria: Coś do stracenia
Data wydania: wrzesień 2014 r.
Cena: 34,90 zł
Opis wydawcy: Mackenzie „Max” Miller ma poważny problem. Jej rodzice wpadli właśnie z niezapowiedzianą wizytą do miasta i jeśli zobaczą jej tatuaże, piercing i ufarbowane na wściekłą czerwień włosy, nieludzko się wściekną. Gorzej – gdy spotkają również jej obecnego chłopaka, Mace’a, zapewne zdecydują się ją wydziedziczyć. Max wmówiła im, że spotyka się z sympatycznym i poukładanym gościem, którego poznała w bibliotece, a wytatuowany facet z tunelami w uszach ni diabła nie pasuje do tego opisu. Sytuacja jest katastrofalna. Jedyne wyjście to w ciągu trzech minut znaleźć kogoś, kto zgodzi się odegrać chłopaka z biblioteki.
"Błysk świateł, huk i krzyk.
Gdy zamykam oczy,
ciągle krew i śmierć
Gdy zamykam oczy,
znowu nie ma cię
i wiem, że twój koniec jest też końcem mnie.
Na zawsze rozbita.
Przyszłość się nie liczy.
W roztrzaskanej klepsydrze
ta sama godzina,
kiedy wszystko się kończy
i nic nie zaczyna."*
"Błysk świateł, huk i krzyk.
Gdy zamykam oczy,
ciągle krew i śmierć
Gdy zamykam oczy,
znowu nie ma cię
i wiem, że twój koniec jest też końcem mnie.
Na zawsze rozbita.
Przyszłość się nie liczy.
W roztrzaskanej klepsydrze
ta sama godzina,
kiedy wszystko się kończy
i nic nie zaczyna."*
Cade Winston codziennie
próbuje ułożyć swoje życie od nowa. Z dala od Bliss –
dziewczyny w której jest nieszczęśliwie zakochany – zaczyna
studia, pracę i poszukuje drogi do zapomnienia. Jednak przeszłość,
wcale nie chce pozostać w ukryciu. Kolejne spotkanie z przyjaciółką
i jej chłopakiem dotkliwie przypomina Cade'owi czego nigdy nie zazna
ze strony Bliss. Gdy po raz kolejny chłopak stara się pogrążyć w
próbach unikania zakochanej pary, na swojej drodze spotyka Max. Od
tej pory jego życie niczym lawina zaczyna podążać całkowicie
nieprzewidywalnym torem.
Mckenzie "Max"
Miller jest zupełnie inna niż dziewczyny, które do tej pory znał
Cade. Jest całkowitym przeciwieństwem Bliss. A jednak dziwnym
zrządzeniem losu są dla siebie idealnym wybawieniem w czasie
zbliżającego się święta Dziękczynienia.
"Gramy, udajemy i czuję zmęczenieukrywaniem pragnień i ciągłym milczeniem"*
Każdy, kto wcześniej
czytał "Coś do stracenia" Cory Carmack zna spokojnego i
ułożonego Cade'a. Nieszczęśliwie zakochanego studenta aktorstwa w
swojej najlepszej przyjaciółce. Sama, gdy
dowiedziałam się o
kontynuacji poświęconej tej postaci -tyle o nim pamiętałam. Dla
mnie nie wyróżniał się niczym więcej. Był zwykłym chłopakiem,
który miał pecha, ot tyle. Nie oceniałam go zbytnio, bo i po co?
Opis książki "Coś do ukrycia" sprawił, że bardziej
zainteresowała mnie postać Max – takiej bohaterki mi w New Adult
brakowało. Przeważnie, to chłopcy są tymi złymi ( którzy albo
się zmieniają na lepsze, albo tylko grają takich ZłYch), dlatego
postanowiłam poznać dalsze losy Cada i dziewczyny, która według
opisu, miała w jego życiu totalnie namieszać. Wyobraźcie sobie,
taki grzeczny chłopak jak on i taka niegrzeczna dziewczyna jak Max,
czegoż chcieć więcej?"Nieważne, jak blisko, zawsze zbyt daleko.Ścigam cię spojrzeniem, a ty znów uciekasz."*
Oczywiście, jak to w New
Adult bywa nikt nie jest taki, jakim wydaje się na początku.
Bohaterowie mają maski, które w trakcie przerzucania kolejnych
stron, powoli zostają zdjęte a przed nami ukazuje się pełen obraz
bólu i dawnych tragedii. W ten oto sposób po raz kolejny Cora
Carmack zaserwowała nam ciekawą opowieść o wkraczających w
dorosłość osobach, które zostały doświadczone przez los i nie
wyszły z tego spotkania bez szwanku. Pokazuje nam również, że
obojętnie jak długa, trudna i skomplikowana byłaby droga
wyleczenia i zapomnienia potrzebna jest do tego miłość, akceptacja
i wsparcie drugiej osoby. Nie zawsze wystarczą same chęci i pozorna
siła bohatera w starciu z przeszłością i widniejącą na
horyzoncie przyszłością.
"Coś do ukrycia"
jest dobrą kontynuacją serii. Tym razem ze względu na historię
postaci, jak i ich charakter autorka odbiegła od komedii pomyłek,
która miała miejsce za sprawą Bliss w „Coś do stracenia”.Może
fabuła nie jest tak zabawna, jak poprzednia część ale nadal styl
autorki sprawia, że powieść czyta się jednym tchem. Spodobało mi
się, że los Cade i Max mogę poznawać z perspektywy ich dwojga, co
pozwoliło mi szerzej spojrzeć na całą historię.
Wiem, że z chęcią
sięgnę po kolejne pozycje tej autorki.
To powieść nie tylko o
zakochiwaniu się, poznawaniu siebie ale również o tym jak tragedia
z przeszłości wpływa na nasze życie tu i teraz oraz jak
kształtuje nasze spojrzenie w przyszłość.
Ocena 5/6
*"Coś do ukrycia" Cora Carmack
I ja również dodałam dzisiaj recenzję tej książki. Jednakże mi nie przypadłą zbytnio do gustu - okej, była całkiem niezłym, lecz do bólu schematycznym NA, ale zabrakło tego humoru :(
OdpowiedzUsuńTo prawda, humoru zabrakło, ale w porównaniu z niektórymi NA, jak dla mnie książka wciąż wypada dobrze;)
Usuń"Coś do stracenia" było bardzo przyjemne i idealne na chwilę relaksu, dlatego chętnie przeczytam kontynuację. :)
OdpowiedzUsuńDla mnie jedynka była nieporozumieniem, więc kontynuację sobie daruję :)
OdpowiedzUsuńPierwszy tom tej serii mi się nie za bradzo podobał. Następne były w porządku. Bardzo dobra recenzja. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhouseofreaders.blogspot.com